Spotykamy się często ze stwierdzeniem, że „osoba uzależniona musi sama chcieć się leczyć, aby to leczenie miało sens”. Uzależnienie to choroba, w której sam chorujący może początkowo nie dostrzegać negatywnych konsekwencji swojego picia. Zdarza się, że na początku to najbliższa rodzina, przyjaciele a nawet szef lub lekarz jako pierwsi sygnalizują, że jest problem i warto szukać profesjonalnej pomocy. Bywa tak, że pojawia się krytyczne ultimatum – „albo poddasz się leczeniu, albo …” W sytuacji, gdy osoba uzależniona w obawie przed dalszymi konsekwencjami ze strony znaczących osób podejmuje terapię, mówimy o motywacji zewnętrznej. Innymi słowy to chęć uniknięcia straty lub pozyskania interesującej „nagrody” przyczynia się do podjęcia decyzji o leczeniu. I taka osoba przychodzi, ale właściwie wcale nie chce, albo jeszcze się waha, czy aby na pewno warto. Ważnym elementem pracy terapeutycznej na początku jest to, aby osoba uzależniona dostrzegła własne , indywidualne korzyści z utrzymywania trzeźwości oraz straty, które mogą wyniknąć z kontynuowania picia. Mówimy wówczas o rozwoju motywacji wewnętrznej, który daje nadzieję na wypracowanie prozdrowotnych zachowań i sposobów radzenia sobie. W ten sposób bodziec zewnętrzny staje się pierwszym, czasem niezbędnym, etapem dalszej pracy nad sobą.
mgr Aneta Kwaśniewska – psycholog